Sukces zaczyna się od szczęśliwej krowy

Wywiad z Pawłem Pasternakiem, Wiceprezesem Zarządu SM Mlekpol. Dziś porozmawiamy z nim o kluczowych wyzwaniach finansowych, sukcesach i planach rozwojowych firmy oraz o roli sztucznej inteligencji w branży mleczarskiej. SM Mlekpol, będąca jednym z wiodących producentów mleczarskich w Polsce, od lat stawia na innowacje, jakość produktów i elastyczność w reagowaniu na potrzeby konsumentów i klientów. Wraz z Pawłem Pasternakiem przyjrzymy się temu, jak firma radzi sobie w obliczu trudności, które niesie ze sobą współczesny rynek oraz jakie kroki podejmuje w celu dalszego rozwoju i utrzymania wiodącej pozycji na arenie krajowej i międzynarodowej. Zapraszamy do lektury wywiadu, który przybliży Czytelnikom świat mleczarskiej potęgi, gdzie sukces zaczyna się od szczęśliwej krowy.

Jakie obecnie są kluczowe wyzwania finansowe, z którymi mierzy się SM Mlekpol?

Paweł Pasternak: SM Mlekpol boryka się z takimi samymi problemami jak inne podmioty w branży mleczarskiej i tak jak każde przedsiębiorstwo – musi zadbać o aspekty finansowe, o pewne relacje ekonomiczne. Nasza branża w tym momencie przeżywa pewne trudności, które są następstwem między innymi pandemii, ataku Rosji na Ukrainę czy inflacji. To wszystko spowodowało, że rynek się bardzo rozchwiał. Dla przykładu: w pewnym momencie koszty gazu wzrosły o 1400 procent. Na szczęście mieliśmy kontrakty długoterminowe, które zapewniły nam stabilność. Jednak niewątpliwie została ona zachwiana pod koniec ubiegłego roku i na początku roku 2023. W takich sytuacjach należało w stu procentach skoncentrować się na płynności finansowej Spółdzielni. Jest to najważniejszy wskaźnik podczas kryzysu. Nieskromnie powiem, że my sobie z tym radzimy doskonale. Wcześniej przygotowywaliśmy strategie na wypadek załamań rynkowych, aczkolwiek nie byliśmy w stanie przewidzieć, nawet w najmniejszym ułamku, że te negatywne wydarzenia przybiorą taką skalę.

A jak sytuacja wygląda teraz?

Nie chciałbym być złym prorokiem, bo już kilka razy myśleliśmy, że osiągnięty został ten najgorszy pułap. Jednak za każdym razem rynek nas zaskakiwał negatywnie. Dziś wiadomo, że do pełnej stabilizacji rynku potrzeba jeszcze trochę czasu. Do pewnych zmian, jakie wymusza na nas sytuacja gospodarcza, nie jesteśmy w stanie się przygotować. Szukamy punktu zwrotnego, który zapewni nam i gospodarstwom stabilizację. W mojej ocenie będzie to trzeci – czwarty kwartał tego roku, ale to nie znaczy, że wrócimy w tym horyzoncie czasowym do poziomów cenowych sprzed załamania. Należy pamiętać o tym, że jeszcze cały czas gospodarka, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, odczuwa skutki pandemii. Kiedyś proces inwestycyjny trwał od 6 do 8 miesięcy, dziś może on trwać nawet do dwóch lat. Obecnie największym wyzwaniem jest doprowadzenie do pomyślnego końca dosłownie każdej istotnej inwestycji.

Jakie były główne czynniki przyczyniające się do sukcesu SM Mlekpol w ostatnich latach?

W wypadku naszej branży pojęcie „ostatnie lata” oznacza raczej ostatnie dekady. W 1997 roku w SM Mlekpol została podjęta moim zdaniem pionierska decyzja, stricte branżowa, nie mówiąc oczywiście o marce Łaciate, która jest największym sukcesem Mlekpolu. Ówczesny Zarząd przekonał mianowicie Radę Nadzorczą do podjęcia kroków w kierunku budowania własnych kapitałów. Ustrój się zmienił w 1989 roku, ale na efekty tej zmiany trzeba było jeszcze długo poczekać. Bolączką naszej gospodarki był bowiem brak kapitałów. W Mlekpolu uzgodniono, przy cenie mleka dalekiej od dzisiejszej – wynoszącej 60 – 70 groszy – wpłatę na fundusz udziałowy w wysokości 10 groszy. Wówczas była to bardzo odważna decyzja. Ale to pozwoliło nam robić naprawdę pionierskie rzeczy. Zainwestowaliśmy w pierwsze kampanie reklamowe. Wcześniej nikt tego nie robił, bo mleko było oczywistym elementem śniadania. Jednak z czasem okazało się, że konsument takiego właśnie przekazu potrzebował. Oczywiście w ostatnich latach też dużo się działo, wybudowaliśmy nową proszkownię w Mrągowie najnowocześniejszy tego typu zakład w Europie, żeby sprostać tej inwestycji musieliśmy m.in. wprowadzić teren do specjalnej strefy ekonomicznej, pozyskaliśmy dotacje oraz nawiązaliśmy współpracę z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, który nas audytował dość długo i ostatecznie wystawił wysoką ocenę końcową. Jednak szczególnie cenię sobie nasze ostatnie sukcesy na polu badawczo-rozwojowym, które to projekty, we współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, umacniają naszą pozycję.

Czy firma stawia sobie jakieś cele związane z rozwojem finansowym? Jeśli tak, to jakie?

Tak jak wspomniałem wcześniej, nadrzędnym celem zawsze jest płynność finansowa, mierzona różnymi wskaźnikami, ponieważ musi ona pozwolić na reagowanie na to, co przyniesie rynek. Płynność finansowa zapewnia inwestowanie w rozwój, przy zachowaniu cen, które zapewnią stabilność gospodarstw członków Spółdzielni i dostawców. To jest jak sztafeta. Jeżeli my zrobimy krok do przodu i nie zadbamy o cały łańcuch logistyczny, od krowy poczynając, to kiedyś poniesiemy tego negatywne konsekwencje. Tego nie można zaniedbać.

Czy Pana zdaniem można zaryzykować stwierdzenie, że sukces w branży mleczarskiej zaczyna się od krowy?

Jak najbardziej, ponieważ podstawą naszego działania na wszystkich płaszczyznach jest mleko. Oczywiście dziś zmienił się wymiar polskich gospodarstw, ale krowa została krową. Tak naprawdę to nad nią i nad jakością mleka, z którego powstają nasze wyroby, czuwają dostawcy, Zarząd i pracownicy Spółdzielni

Jakie inwestycje były ostatnio podejmowane przez SM Mlekpol i jak przyczyniły się do rozwoju firmy?

Jesteśmy w trakcie opracowywania dalekosiężnego planu rozwoju, ponieważ nasze założenia inwestycyjne są niemałe. Jednak musimy do tego podchodzić ze spokojem. Należy pamiętać, że kwoty, które trzeba zainwestować dzisiaj, są zdecydowanie większe, a proces inwestycyjny trwa znacznie dłużej niż kiedyś, co powoduje, że potrzeba więcej kapitału na dokończenie inwestycji. Nie chciałbym zdradzać wszystkich elementów naszego planu, który jeszcze ewoluuje. Powiem tylko tyle, że wcześniej inwestowaliśmy mocno w asortyment, czyli innowacje produktowe (wciąż mamy otwartych kilka dużych projektów), natomiast teraz zamierzamy przenieść część ciężaru inwestycyjnego na procesy produkcyjne i okołoprodukcyjne,które chcemy maksymalnie udoskonalić. Będzie szybciej i taniej, a pracownicy odczują ogromne wsparcie.

Czy sztuczna inteligencja w branży mleczarskiej będzie pomocą czy zagrożeniem?

Sztuczna inteligencja często postrzegana jest jako zagrożenie dla pracowników, my jako Mlekpol skupiamy się jednak na inwestycjach, które mają wspomóc pracowników, a nie ich zastąpić. Sztuczna inteligencja to znak czasu i postęp technologiczny, który bez pardonu wkracza w każdą dziedzinę życia. Jednak w branży mleczarskiej, jak w każdej innej dziedzinie gospodarki, można ją mądrze wykorzystać, trzeba się tylko tego nauczyć. Będziemy chcieli ją zastosować do tworzenia algorytmów i zarządzania procesami, tak by pracownicy mogli stawać się specjalistami z większymi możliwościami zarobkowymi. Zdaję sobie sprawę, że przyniesie to kolejne wyzwania, bo trzeba będzie umiejętnie ten system wykorzystywać i utrzymywać, podejmując odpowiednie decyzje. Trzeba będzie się na niego przestawić i zaufać tej nowej technologii.

Czy SM Mlekpol rozważa ekspansję na nowe rynki lub wprowadzenie nowych produktów?

My już jesteśmy marką globalną i eksportujemy 30 procent naszych produktów. Ta skala eksportu odzwierciedla skalę eksportu krajowego. Mało jest miejsc na świecie, gdzie nie ma naszych serów, masła czy produktów sproszkowanych. Klienci cenią nas za jakość produktów, elastyczność i możliwość odpowiadania na ich indywidualne wymagania. Liczę, że nadejdzie czas na naszą ekspansję inwestycyjną. Choć w Polsce jesteśmy gigantem, to jednak na świecie jeszcze nie. Są więksi gracze od nas. Ale na to trzeba czasu…

Od stycznia jest Pan Wiceprezesem Zarządu Mlekpolu. Czy znacząco poszerzył się zakres Pana obowiązków?

Wraz z nominacją poszerzył się zakres moich kompetencji: przydzielono mi nadzór nad działem zaopatrzenia, wraz z rozwojem opakowań. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ jeszcze w liceum miałem dylemat, czy wybrać ekonomię czy wydziały politechniczne. W tym momencie mogę się realizować na tych dwóch płaszczyznach. Oczywiście korzystam z dorobku osób, które poprzednio zawiadywały tym obszarem.

Paweł Pasternak prywatnie i jego największa pasja…

Jest ich sporo, ale mam ten komfort, że moją największą pasję, jaką są konie, mogę dzielić z rodziną – żoną i 4,5-letnią córką. W moim wypadku kontakt z przyrodą zawsze stanowił odskocznię, wyciszenie, dawał możliwość nabrania dystansu. Nam się udało połączyć i przyrodę, i sport, i element zdrowej rywalizacji. Skaczę konno przez przeszkody i przeżyłem już z 40 upadków, niestety, każdy bolesny, ale jak to mówią, wszystko ma się na własne życzenie. Mój trener mówi, że po każdym z upadków, gdy ponownie siedzę w siodle, jestem bardziej rozluźniony, co bezpośrednio przekłada się na lepszą jazdę. Przygotowujemy się do zawodów, ale nic na siłę, nie muszę ich wygrać. Liczy się zabawa i sprawdzenie się. Drugą pasją są książki, na które nie mam ostatnio zbyt dużo czasu. Czytanie bestsellerów zamieniam na czytanie ustaw. Ustawodawca to płodny autor, mimo to kupuję ciekawe pozycje i wierzę, że kiedyś nadejdzie czas na nadrobienie zaległości.