Poznajcie bliżej naszych Dostawców

Wywiad z Panem Markiem Czaplińskim z miejscowości Boże (gm. Mrągowo)

Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z mleczarstwem?

Moja przygoda z rolnictwem rozpoczęła się w 1984 r., kiedy rodzice przepisali na mnie gospodarstwo. Wówczas dysponowali oni 8 krowami oraz 11 ha ziemi – w tamtych czasach była to skala produkcji typowa dla indywidualnych dostawców. Kiedy przejąłem gospodarstwo, chciałem zacząć je rozwijać. Ponieważ byłem absolwentem technikum modernizacji rolnictwa, dążyłem do tego, aby zdobytą wiedzę wykorzystać w praktyce. Miałem ambicję, aby wdrożyć m.in. teorię nt. ekonomicznego uwarunkowania wykorzystania maszyn czy zasobów ludzkich i osiągnąć bardziej efektywne gospodarowanie.

Jakie kroki Pan podjął?

Na początku byłem bardzo ostrożny, aby nieprzemyślanymi decyzjami nie doprowadzić do zadłużenia gospodarstwa. Mój tata od zawsze podkreślał, żebym zwracał szczególną uwagę na kwestie ekonomiczne. Dlatego in- westowałem stopniowo – m.in. poprzez modernizację starych budynków, np. zagospodarowując małe obory na zbiornik. W pewnym momencie jeden z moich synów oznajmił, że planuje związać swoje życie z produkcją mleka. Zdecydowaliśmy się na dwa osobne gospodarstwa, jednak oczywiście wzajemnie sobie pomagaliśmy i pracowaliśmy razem. Nadszedł taki moment, kiedy zdecydowaliśmy, że syn nie powinien czekać na przekazanie mu gospodarstwa przeze mnie, gdy przejdę na emeryturę, gdyż dalszy rozwój konieczny jest jak najszybciej. Bardzo mocno zwróciliśmy się w kierunku dalszych innowacji, wybudowaliśmy dwie obory. Obecnie dysponujemy ok. 160–170 krowami dojnymi, wytwarzając 1,5 mln litrów mleka rocznie. Gospodarstwo jest również bardzo zautomatyzowane – mój syn doskonale orientuje się w nowinkach technologicznych i chętnie wprowadza te ulepszenia w gospodarstwie.

Do rozwoju w latach 90. przyczynił się również polsko-holenderski program wsparcia prywatnych gospodarstw mlecznych.

Tak, nasz region stał się wówczas beneficjentem tego projektu, który w Polsce funkcjonował już od kilku lat, a w końcowej fazie objął również kilkanaście gospodarstw w Mrągowie. Do wytypowanych rolników przyjechali Holendrzy wraz z polskimi doradcami i uczyli nas prawidłowego podejścia do kwestii związanych z żywieniem zwierząt oraz z produkcją mleka. Dzięki projektowi w naszym kraju rozpoczęło się m.in. właściwe wytwarzanie sianokiszonki z traw. Ponadto partnerzy holenderscy przekazy- wali nam swoją wiedzę nt. czynników ekonomicznych.

W pamięci szczególnie utkwiła mi jedna rozmowa, podczas której mówiliśmy o możliwościach rozwoju gospodarstwa. Swoją wizję zaprezentował nasz gość z Holandii, a następnie poprosił mnie o moje pomysły. Wówczas przedstawiłem plan, związany m.in. z zakupem dodatkowych maszyn.

W pewnym momencie usłyszałem od holenderskiego partnera, że podczas jego wizyt w polskich gospodarstwach – nasunęła mu się konkluzja, że wszystkim polskim producentom mleka brakuje jednej, ale najważniejszej maszyny.

Jakiej?

Długopisu… Usłyszałem wówczas, że powinniśmy na- uczyć się umiejętności dysponowania środkami finansowymi. Musimy zawsze bardzo drobiazgowo analizować, czy np. zakup danej maszyny jest niezbędny i czy nie obciąży naszych funduszy. Projekt ten wywarł na mnie ogromne wrażenie i miał wpływ na moje dalsze postrzeganie rolnictwa. Dzięki obecności profesjonalnych doradców, a także precyzyjnie przygotowanym projektom, mogliśmy wejść na drogę intensywniejszego rozwoju. Tworzyliśmy aktywną grupę ok. 12 rolników, mieliśmy nawet plany po- wołania stowarzyszenia producentów mleka. Niedługo potem odbywały się wybory do Rady Nadzorczej, jeszcze w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Mrągowie. Zostałem wytypowany jako przedstawiciel, a w trakcie głosowania wybrany na członka Rady Nadzorczej.

Cały czas trwały jednak nasze spotkania z doradcami, którzy sugerowali, abyśmy szukali większych partnerów, którzy pozwolą nam dalej się rozwijać. Wtedy zdecydowaliśmy się na wizytę na Podlasiu, gdzie zobaczyliśmy liczne inwestycje, powstawanie nowych budynków, zakup niezbędnych maszyn. Tego wszystkiego brakowało w naszej ówczesnej rzeczywistości w Mrągowie.

Wtedy nastąpiła decyzja o ubieganiu się o dołączenie do Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol?

Tak, wówczas poproszono mnie o zgłoszenie podczas posiedzenia Rady Nadzorczej tego wniosku. Ponieważ uzyskaliśmy poparcie członków RN, rozpoczęliśmy rozmowy z SM Mlekpol, które zakończyły się sukcesem. Gdy dokonaliśmy połączenia, od razu odczuliśmy bardzo mocny wzrost cen za mleko oraz terminowość płatności. Ale to nie wszystko. W tej chwili obserwujemy, jak długą drogę przeszliśmy. Nasze gospodarstwa ciągle się rozwijają, idziemy do przodu. Jestem z tego bardzo dumny. To jedna z tych rzeczy, którymi warto się chwalić i cieszyć. Kiedy wcześniej wizytowaliśmy na Podlasiu, zadawaliśmy sobie pytanie, jak to możliwe, że w tym samym kraju i w tej samej rzeczywistości widzimy tak duże różnice. Teraz z dumą możemy powiedzieć, że jesteśmy częścią tego sukcesu.

Co jeszcze się zmieniło?

Przechodząc do SM Mlekpol, od razu otrzymaliśmy do- stęp do zaplecza technicznego oraz niezbędne wsparcie w dalszym rozwijaniu gospodarstw. Dzięki dołączeniu do stabilnej spółdzielni jesteśmy również w stanie więcej inwestować, a banki chętniej udzielają nam kredytów. W SM Mlekpol pojawiła się też bardzo cenna inicjatywa – zbieranie pieniędzy na udziały, które sprawiają, że po- szczególne zakłady i cała Spółdzielnia mogą się rozwijać. Musieliśmy również dostosować się do rosnących wymogów względem jakości mleka. Pojawiło się określanie licz- by bakterii w jednym mililitrze mleka. Pamiętam czasy, gdy w surowcu badało się tylko tłuszcz i jego kwasowość. Widzimy, jak wielki postęp zrobiliśmy w trakcie ponad 20-letniego funkcjonowania w SM Mlekpol i mamy pewność, że nasze mleko spełnia najwyższe standardy.

Po połączeniu wciąż działał Pan w strukturach Rady Nadzorczej?

Od zawsze byłem bardzo aktywny w spółdzielni w Mrągowie, dlatego zostałem obdarzony zaufaniem po dołączeniu do SM Mlekpol i od lat nieprzerwanie jestem członkiem jej Rady Nadzorczej. Powtórzę to: droga, którą przeszliśmy, jest dla nas powodem do dumy. Widać, jak ważne było to również dla środowiska mrągowskiego. Dzięki temu złapaliśmy wiatr w żagle, dołączając do za- cnego grona najlepszych mleczarzy w kraju. Nie bez znaczenia są również inwestycje, na czele z Zakładem Produkcji Sproszkowanych Wyrobów Mleczarskich.

Jakie cechy powinien posiadać producent mleka? Co jest najważniejsze w tej pracy?

Moim zdaniem, jeśli mówimy o dobrej praktyce rolniczej, to powinna ona wypływać z nas. Jeżeli bowiem nie działa- my w zgodzie z zasadami dobrostanu zwierząt, sami pono- simy straty materialne – np. w sytuacji, gdy krowy nie od- dają odpowiedniej ilości mleka lub rosną w wolniejszym tempie. Jednak najważniejsze jest to, byśmy pamiętali, że produkujemy żywność. Musimy być odpowiedzialni za to, co robimy, ponieważ nasza praca wpływa także na wiele innych osób.

Każdy z nas powinien być rzetelny i cierpliwy. Nie można działać krótkoterminowo. Nawet, jeśli mamy cięższe czasy, nie warto podejmować kroków, które mogą zapędzić nas w ślepy zaułek. Trzeba być spokojnym i pamiętać o czynnikach ekonomicznych. Życzyłbym sobie, aby każdy rolnik znalazł ten złoty środek.

Gospodarstwo, dostawcy mleka